Kolejny dzień “treningów” za nami. No właściwe to gier i zabaw. Wczoraj było ostro – ponad godzina ze mną i godzina zajęć z piłki nożnej w grupie. Wcześniej jeszcze przedszkole od 9 do 16, gdzie też były zajęcia ruchowe.

Ze mną było przede wszystkim rzucanie piłkami do kosza – to chyba teraz najbardziej Janka ekscytuje, a później na korcie berek, rzucanie różnymi piłkami do siebie oraz do celu, granie ze sobą czerwonymi piłkami (75% wolniejszymi) na siatce do mini tenisa oraz nagrywanie piłek z ręki na forehand oraz na backhand z “chowaniem rakiety do plecaka”. Jesteśmy na etapie, gdzie największą frajdę sprawia Jankowi granie z całej siły i najlepiej za płot, a do tego jeszcze ma bardzo dużo siły jak na 5-latka, to ma sporo latania po piłki, ale ma też dosyć ciekawy tor przeszkód kiedy idzie po piłki za płot, także też ćwiczy koordynacje. 😉 Póki co udaje nam się utrzymać wymianę przez kilka piłek i Janek grałby tylko forehandem, który wychodzi mu lepiej w trakcie wymiany, ale gdy rzucam mu piłkę z ręki na backhand to wykonuje go bezbłędnie mimo tego, że nie uczę go jeszcze techniki i nie zamierzam tego robić w najbliższym czasie. Po prostu łapie rakietę jak mu wygodnie i próbuje trafić w piłkę przed sobą. Jedynie czasami powiem, żeby schował “rakietę do plecaka” i pokazuje mu w którym punkcie należy odbić piłkę, żeby poleciała na wprost.

Zaraz jak skończyliśmy grać poszedłem oddać ochroniarzowi osiedlowemu kluczyk od furtki kortu i otrzymałem pouczenie od starszego, grubszego pana: “Musi Pan uważać z takim męczeniem i ganianiem małego dziecka… Naprawdę mówię Panu, później pójdzie do wojska i nie da rady” . Bardzo mnie to rozweseliło i odpowiedziałem: “Wie Pan co, ja nie muszę go męczyć, ani ganiać. Sam mnie prosi o to, żebyśmy szli na kort i sam z siebie gania po korcie i męczy się. To on chyba mnie chcę zaganiać i zamęczyć”. 😉 A co do wojska, to nie skumałem o co mu chodziło… Uwielbiam starszych Panów, którzy z całym szacunkiem, skończyli jako ochroniarze na osiedlu z dużym brzuchem, gdzie sport tylko znają z telewizji i jeszcze pouczają innych jak grać w tenisa. 🙂 Nie ma to jak prawdziwi eksperci… Mamy z Jankiem już pierwszego oficjalnego hejtera 😉 haha

Po treningu ze mną pojechaliśmy na zajęcia z piłki nożnej, gdzie było dużo gier i zabaw koordynacyjnych, a na końcu mecz 5 na 5. Przed udaniem się na piłkę spytałem się Janka czy na pewno ma ochotę pójść pograć i czy nie bolą go już nóżki, ale bez wahania odpowiedział, że chce jechać na piłkę i że nie jest zmęczony. To tak dla upewnienia się czy ja przypadkiem nie chcę bardziej od niego. 😉

Janek jest dużo silniejszy i bardziej masywny od innych 5 czy 6 latków i potrafi kopać najmocniej i gdy walczy z kimś o piłkę bark w bark, to raczej nie ma większego problemu z odbiorem piłki, jeśli zdąży się połapać gdzie ona jest. 😉 Gorzej gdy wchodzi w grę szybkość czy technika. Przez jego naturalną, masywną budowę ciała jest wolniejszy i dłużej przyswaja różne techniczne i wymagające dużej koordynacji ćwiczenia. To były 10 zajęcia Janka z piłki i dzisiaj widzę, że największą przyjemność sprawia mu przebywanie na korcie z tatą i granie w koszykówkę. Szczególnie cieszy mnie to pierwsze. 🙂 Tutaj mu więcej wychodzi. W piłkę lubi grać, ale widzi, że jest sporo chłopaków, którzy radzą sobie lepiej od niego i to czasami lekko go zniechęca, ale od czego jest tata. Motywuję go, mówię mu co dzisiaj robił najlepiej i co może zrobić jeszcze lepiej i że jest bardzo dobrym piłkarzem i od razu wraca mu motywacja. Ogólnie to woli grać w piłkę z tatą, ale co innego jest przebywanie w grupie z rówieśnikami, a co innego indywidualnie z ojcem. Dlatego łączymy treningi indywidualne z zajęciami grupowymi z piłki oraz z tenisa.

FullSizeRender 37

Janek podczas ćwiczenia, gdzie trzeba było przebiec z piłką przy nodze z jednego końca sali na drugi bez dotknięcia materaca.

Gdy już wróciliśmy do domu, po co by nie było ciężkim dniu jak dla 5 latka, to Janek się mnie spytał kiedy zagramy w Squasha, bo obiecałeś mi tata, że mnie zabierzesz. Zaskoczył mnie tym, ponieważ myślałem, że jest już na tyle zmęczony, że nie będzie mówił już o sporcie. Natomiast przed pójściem spać obiecałem Jankowi, że przeczytam mu książeczkę na dobranoc i chciałem przeczytać “Tenisowe przygody Radka i Kuby”, żeby dalej zarażać Janka tenisową pasją, ale synek sam z siebie przyniósł (bez ściemniania 🙂 ) moją książkę “Trening życia. Po drugiej stronie rakiety” oraz książki Andy’ego Murray’a oraz Sereny Williams. Przede wszystkim chciał, żebym poopowiadał mu co jest na zdjęciach w książkach. Natrafiłem jednak na rozdział z mojego dzieciństwa, co bardzo Janka zainteresowało, szczególnie jak pisałem o tym jak składałem Lego. 😉 Janek jest teraz na etapie ekscytacji Lego właśnie. Później doszedłem do rozdziału jak Janek się urodził i niezwykle ciekawym doświadczeniem było czytanie własnej książki synkowi o tym wyjątkowym zdarzeniu. Następnie doszliśmy do zdjęć i opowiadania o tym jak to ja miałem tyle lat co on, czy jak zaczynałem grać w tenisa. Później jeszcze oglądanie zdjęć Murray’a i Williams i do spania. Muszę mu teraz podsunąć książki Federera, Nadala i Samprasa do oglądania na dobranoc. 😉 Janek oglądanie zakończył tekstem: jak będę tak wygrywał w tenisa i zdobywał takie puchary, to kupię sobie duuuuużo Lego. 😉 A teraz już idę spać. Dobranoc tatuś! 🙂