Tenis jest piękny, ale coraz częściej dostrzegam jego ciemną stroną, a mianowicie brak szacunku ze strony zawodników w stosunku do trenerów i ogólnie do ludzi. Nie żebym koncentrował się na tym jakoś specjalnie, ale po prostu widać to prawie na każdym turnieju na jaki pojadę. Uważam, że obecnie jest to spory problem. Po części pisałem też o tym tutaj. Młodzi zawodnicy potrafią grać naprawdę dobrze, ale wciąż popełniają zbyt wiele błędów, które bardziej związane są z kwestiami wychowawczymi, a nie tenisowymi. Powinni tak samo szanować trenera, sprzątaczkę czy kogokolwiek innego. Bez znaczenia kim dana osoba jest i czym się zajmuje.

Żądaj szacunku i niech zawodnik sam nosi swoją torbę! Nawet wtedy, kiedy jest najlepszy na świecie! Doskonałym przykładem będzie postępowanie Toniego Nadal’a ze swoim bratankiem:

“Kiedyś w Toronto przyszliśmy na trening i Rafael dał mi rakietę do wciągnięcia, a osoba do naciągania rakiet była w zasięgu naszego wzroku. Uśmiechnąłem się i pokazałem tylko ręką w kierunku miejsca do naciągania rakiet i Rafa już wiedział co należy zrobić”.

Gdy czytam ten cytat, to pojawiają mi się obrazy niektórych polskich tenisowych “gwiazdorów”, którzy myślą, że jak się płaci trenerowi, to on zrobi za niego wszystko. I tu się nasuwa myśl i pytanie: ilu polskich trenerów ma na tyle komfortową sytuację, aby pozwolić sobie na zrezygnowanie ze współpracy przynoszącej dobre pieniądze, kiedy widzi, że zawodnik go nie szanuje? Niestety wciąż niewielu. Koło się tutaj zamyka. Zawodnik nie szanuje trenera, a on się boi, że straci pracę jak wyrazi swoją opinię. Woli przemilczeć i źle się z tym czuć, ale ważne przecież, żeby w portfelu się zgadzało. Znam wiele takich przypadków. Nie prowadzi to do niczego dobrego. Trenerzy obniżają swoje standardy, a zawodnicy wchodzą im na głowę i niczego się nie uczą. Temat rzeka. Na pewno jeszcze do niego powrócę w swoim czasie.

Wracając do dawania rakiet do naciągania, to wyjątkowo można wykonać tę czynność za zawodnika, kiedy gra mecz i jest jakaś ekstremalna sytuacja. Ile już razy słyszałem jak zawodnik mówił: wszystkie rakiety mi poszły i nie miałem czym grać. Odpowiedzialność leży wtedy oczywiście po stronie osoby naciągającej, która nie zrobiła rakiety na czas, trenera, który nie przypomniał, że trzeba dać wcześniej rakiety do wciągnięcia, do rodzica, który zapomniał albo nie dał pieniędzy itd. itp. Wymówka zawsze się znajdzie, a o przyznanie się do winy, wzięcie na siebie odpowiedzialności i wyciągnięcie wniosków to już ciężko…

Ileż to razy widziałem jak trenerzy przychodzą do zawodników z wodą, z jedzeniem i jakby tego było mało, noszą im torby, idąc na kort za zawodnikiem. Kilka razy widziałem też na własne oczy jak zawodnicy rzucają kurwami na swoich trenerów na oczach innych osób. To naprawdę przechodzi ludzkie pojęcie do czego jest skłonna dzisiejsza młodzież oraz na jak wiele pozwalają sobie trenerzy.

Teraz z trochę innej beczki, ale dalej o szacunku albo bardziej o jego braku:

W styczniu 2009 roku Bernard Tomic pokonał Potito Starace i stał się najmłodszym zawodnikiem (16 lat i 90 dni) wygrywającym mecz w Australian Open. 7 lat później jest na 22 miejscu w rankingu i wygrał 3 turnieje. Ja bym nie postrzegał tego, jako niesamowity wyczyn. Przypomnijmy sobie innych młodych zawodników z trochę wcześniejszych lat jak Hewitt czy Nadal. Zapowiadało się, że Tomic będzie jednym z najlepszych tenisistów, ale lata później okazuje się, że ten zawodnik nie chce być aż tak dobry. Oto dowód:

https://youtu.be/xMxAjr_WbYg

Wcześniej zawodnicy bardziej chcieli niż obecnie. Na przykład taki Rafa był przygotowany mentalnie do bycia bardzo dobrym zawodnikiem każdego dnia, a nie tylko tego dnia, kiedy miał na to ochotę.

Zauważcie, że Rafa kiedy gra źle zawsze bierze winę na siebie. Nigdy nie zwala jej na kogoś innego. Nawet wtedy, kiedy przechodzili przez ciężki okres ze swoim teamem, to zawsze brał odpowiedzialność za swoje słabsze występy. Nie szukał winnych dookoła. Tak wiele możemy się nauczyć od Toniego i Rafy!

Uważam, że młodzi zawodnicy nie szanują trenerów, są zbyt ostrożni w podejmowaniu wielkich wysiłków oraz nie są w stanie całkowicie poświęcić się. Uważam, że na tym najwyższym poziomie jest to jest jeden z powodów, dla których w ostatnich 40 turniejach wielkoszlemowych w 34 z nich wygrywał Nadal, Federer i Djokovic. Oni doskonale wiedzą co to szacunek, pokora i ciężka praca. Są też oczywiście zawodnicy w Tourze, którzy posiadają te wszystkie cechy, co ta najlepsza trójka z ostatnich lat, ale im może brakować już czegoś innego. Nigdy nie ma gwarancji, że szanując innych i ciężko pracując będzie się najlepszym, ale bardzo się do tego przybliżamy.