Rola zarówno ojca, jak i trenera wymaga mnóstwa samokontroli i zrozumienia. Na pewno im więcej akceptacji i miłości, tym lepiej. Właśnie dlatego na pierwszych treningach z Jankiem dużo się śmialiśmy. Przytulałem syna i ciągle dawałem mu prawdziwą, czystą, bezwarunkową miłość bez względu na to, czy mu wychodziło, czy też nie. Był to jeden z głównych motorów napędowych do pozytywnego wejścia w tenis oraz do zbudowania bardzo solidnego fundamentu.