Przeglądając Facebooka w poszukiwaniu wartościowych treści natknąłem się na bardzo ciekawy post użytkownika Tennis4Kids. Wpis ten był w języku hiszpańskim, ale tak mnie poruszył, że uznałem, że muszę go przetłumaczyć i podzielić się nim z Wami. Oto on:

„Tato, nie zawsze musisz za mną chodzić. Czasami chciałbym się cieszyć po prostu z tego, że gram w turnieju i nie musisz zawsze dawać mi przed meczem wszelkich abstrakcyjnych dla mnie instrukcji. Tym bardziej, że nawet ich do końca nie rozumiem i myślę tylko o tym, żeby cieszyć się z grania w tenisa i bawić się grą. Proszę! Nie przyzwyczajaj mnie do tego, że po każdym meczu muszę otrzymać Twój ostateczny werdykt. Daj mi się nauczyć na własnych błędach, ale także też na dobrych decyzjach. Może Ci się wydawać inaczej, ale jestem bardziej dojrzały niż myślisz. Daj mi odkrywać i budować obraz samego siebie, a nie tego kim chcesz, żebym był w porównaniu do innych. Wiesz? Z czasem nauczyłem się, że tenisista powinien wiedzieć jak rozwiązywać problemy, ponieważ tenis jest grą błędów, dlatego daj mi popełniać te błędy, które w całym tym procesie muszę popełnić, żeby zamienić błędy w doświadczenie i wiedzę. Proszę, gdy po przegranym meczu płaczę, nie myśl, że jestem słaby i nie umniejszaj moich łez, ponieważ był to dla mnie bardzo ważny mecz. Także, gdy śmieję się po przegranym meczu nie oceniaj mnie jako osobę nieodpowiedzialną, ponieważ wiem, że będę miał następną okazję, żeby się poprawić i być lepszym.”

Jak pewnie już wiecie jestem ojcem dwójki dzieci, trenerem tenisa i autorem książki o tematyce głównie tenisowej, ale mimo to wiem jak ciężko jest być tatą i jednocześnie trenerem dla swojego syna. Teraz już wiem dlaczego ojcowie się tak denerwują, kiedy im tak bardzo zależy, żeby ich syn dobrze wypadł. Już raz miałem taką sytuację jak mój 5-letni Janek grał w piłkę nożną podczas zajęć organizowanych przez Football Academy Trójmiasto i z trybun parę razy mu krzyknąłem, żeby szybciej biegał albo żeby walczył o każdą piłkę i nie dłubał w nosie przy okazji. 😉 Złapałem się wtedy na tym, że nie chciałbym, żeby na moim treningu, gdy prowadzę zajęcia tenisowe jakiś rodzic krzyczał do swojego syna co ma robić. Wymaga to dużej samokontroli, której Wam życzę drodzy Rodzice!