Pomimo, że mój obecny rozkład dnia jest bardzo napięty to regularnie znajduje czas, aby dalej się rozwijać. Moim nawykiem jest naciąganie rakiet i słuchanie jednocześnie motywujących przemówień lub wartościowych wywiadów z ludźmi ze świata tenisa i nie tylko, a następnie w miarę możliwości dzielenie się przemyśleniami na blogu. Ostatnio słuchałem stosunkowo nowy materiał, który został nagrany zaraz po tegorocznym US Open, w którym triumfował podopieczny Toniego Nadala. W materiale tym zawarte były odpowiedzi wujka Toniego na pytania internautów. W dzisiejszym wpisie przetłumaczę z języka hiszpańskiego najważniejsze kwestie poruszone przez jednego z najbardziej wartościowych trenerów tenisa.
Zanim Toni zaczął odpowiadać na pytania powiedział jak to ma w zwyczaju bardzo skromnie i pokornie, że spróbuje nie mylić się za bardzo w odpowiedziach. 🙂
Podczas treningów rodzice bardzo pochlebiają swoim dzieciom. Brak jest pokory i rzeczy nie nazywa się po imieniu. Jak to zrobiłeś, że jest w Was tyle pokory?
Pokora jest osobistą refleksją i uważam się za normalnego trenera. Nie jestem złym trenerem i nie mam powodów, żeby nie być pokornym podobnie zresztą jak mój bratanek, który jedną rzecz robi bardzo dobrze: gra w tenisa. Czy to jest aż takie ważne, żeby przestać być pokornym? Uważam, że nie. Żyjemy w czasach, gdzie bardzo wcześnie rodzice pochlebiają swoim dzieciom i uważam, że to nie jest dobre. W moim przypadku byłem z tym ostrożny, żeby nie pochlebiać zbytnio mojemu bratankowi. Przede wszystkim wtedy, kiedy szło dobrze. W czasach kiedy nie idzie najlepiej dobrze jest czasem pochwalić, żeby podbudować morale.
Nie ma potrzeby chwalić więcej niż jest potrzeba, ani, żeby pochlebiać, ponieważ uważam, że większość z tych pochwał nie jest zasłużona.
W naszym przypadku jaki ma sens chwalić skoro jak wygrywa turniej i otrzymuje trofeum to już jest odpowiednią pochwałą i pochlebstwem. To nie jest kwestia tylko naszego przypadku, ale to powinno dotyczyć jakiegokolwiek z dzieci.
Jaki jest według Ciebie dobry trener?
Dla mnie dobry trener to nie jest ten co wie dużo.
Dobrym trenerem jest ten, który dobrze potrafi przekazać swoje pomysły i idee.
Oczywiście im więcej wiesz, tym lepiej, ale czy dobrym nauczycielem byłby Albert Einstein? Nie koniecznie. Dobry nauczyciel powinien doprowadzić do tego, żebym lepiej zrozumiał matematykę i żeby zmotywował mnie do nauki i tak samo jest z dobrym trenerem tenisa, który powinien doprowadzić do tego, żeby jego zawodnik operował na swoich maksymalnych możliwościach. Jak to osiągnie? Są różne drogi, ale myślę, że przynajmniej w moim przypadku można to zrobić poprzez własną refleksję. Zawsze byłem bardzo zmotywowany i przekazywałem tę motywację dalej. (..) Jak to robiłem? Tak jak przez całe życie z wizją, z radością, przekazując pomysły w prosty i jasny sposób wyrażając to zarówno poprzez moją mowę ciała jak i komunikaty werbalne. Nie komplikowałem bardziej niż było to potrzebne i powodowałem, że zawodnicy robili to, co im przekazywałem.
W jaki sposób pracowałeś nad koncentracją z Rafaelem przez całą jego karierę?
Po raz kolejny chciałbym podkreślić prostotę. Pracowałem nad koncentracją w bardzo naturalny sposób. Jest bardzo ciężko skoncentrować się w dniu meczu, jeśli nie jesteś w stanie dobrze koncentrować się podczas treningów. Dużo ludzi myśli, że jestem trenerem, który wymaga dużego poświęcenia. Ja nie wierzę w poświęcenie, wierzę w nakładanie sobie wymogów i ja także wymagam. Podstawą w tenisie jest bycie skoncentrowanym jak zresztą w każdej innej dyscyplinie. W tenisie piłka się porusza i to nie to samo jest odbić piłkę 10 cm bardziej przed sobą lub 10cm wcześniej, dlatego też potrzebujesz tę koncentrację, aby powtarzać ten sam ruch dużo razy, chociaż tak naprawdę każde odbicie jest inne. Jak to zrobiłem?
Rafael zaczynał od bacznej uwagi na treningach. To nie oznacza, że piłka zawsze musi wchodzić w kort, piłka może wyjść na aut, ale wiedząc w każdym momencie co chce się z piłką zrobić. Rzadko kiedy pozwalałem na bycie nie skoncentrowanym na meczu czy na treningu. W końcu jak przyzwyczajasz się do koncentrowania się każdego dnia, później nie jest tak trudno zrobić to na konkretnym turnieju, ponieważ jest to czymś naturalnym. Trudne według mnie jest, gdy nie jesteśmy uważni na codziennych treningach i potem na turnieju chcemy dokonać wielkiej zmiany.
Jak wykorzystać pełny potencjał zawodnika? Jaka jest forma, jak pracuje się nad stroną mentalną?
Przede wszystkim chcę podkreślić, że strona mentalna jest ważna, kiedy masz dobre uderzenia. Sfera mentalna nie jest najważniejsza, jeśli nie masz dobrego uderzenia. (..)
Jeśli Twoje uderzenie jest słabe to bezpośrednio oddziałuje ono na Twoją psychikę, dlatego, żeby mieć silną sferę mentalną najlepiej jest mieć dobre uderzenia.
Jeśli miałbyś wybrać spośród: najpierw kształcimy charakter zawodnika czy w pierwszej kolejności technikę?
Tak jak powiedziałem wcześniej, najpierw technika. Nawet jeśli mówi się, że głowa robi największą różnicę to nie jest prawdą. Najważniejsza jest technika. Spójrzmy na technikę najlepszych zawodników.
Jak już masz dobrą technikę, później musisz mieć dobrą głowę, żeby uporządkować schematy, wiedzieć jak grać, wytrzymywać w sytuacjach stresowych. Jeśli masz jakieś niedostatki w technice mało da posiadanie mocnej psychiki.
To prawda, że Federer jest najlepszy w najważniejszych momentach, że Ci najwięksi wygrywają te najważniejsze punkty, ale na końcu to nie jest kluczowe. W ostatnim US Open, gdy Rafa grał z Leonardo Mayerem w pierwszym secie miał 6 break pointów i ani razu nie udało mu się przełamać. Z tego co pamiętam to przełamał go dopiero po 14 próbach, a mówimy o zawodniku nr 1 i nr 54. Jego głowa nie wydaje się być tak mocna. Chodzi o to, że Ci dobrzy charakteryzują się tym, że dają sobie więcej okazji, ponieważ mają wyższy poziom gry.”
Moje podsumowanie
Ja bym podsumował to w ten sposób, że przykre jest to przede wszystkim w polskim środowisku tenisowym, gdy kładzie się tak duży nacisk na turnieje tenis10. Wielu trenerów przygotowuje swoich podopiecznych pod turnieje, które powinny być tylko dodatkiem. Najważniejsza jest technika! Podzielam w 100% zdanie Toniego. Na pewnym etapie rozwoju Janka musiałem podjąć decyzję czy uczyć go pod granie czerwonymi piłkami w turniejach mini tenisa czy przestać go ograniczać i dać mu większą swobodę i grać na większe pola nie ograniczając jego ruchów. Postanowiłem skupić się na technice i olać turnieje do lat 10. W głowie miałem i nadal mam większą wizję. Wizję tego jak będzie grał za 5-10-15 czy 20 lat. Dlatego tenis 10 nie jest dla każdego, mimo, że inicjatywa jest słuszna patrząc na masy i na ogół.
Żałosne i bardzo przykre jest to, kiedy obserwuję niektórych czołowych polskich “zawodników” czy “zawodniczki” do lat 10, którzy mają powykrzywianą technikę i grają tylko po to, żeby wygrać w turniejach tenis 10. Wina oczywiście leży po stronie trenerów. Chcą, żeby ich podopieczni osiągali sukcesy na wczesnym etapie, żeby ciągle byli zmotywowani do grania w tenisa i wydawania pieniędzy na trenera, ale to ma niestety krótkie nogi. A wiem to niestety z własnego doświadczenia, ponieważ miałem beznadziejną technikę do 14-15 roku życia i byłem ciągle 1-2 w Polsce, ale to kompletnie nie przełożyło się na późniejszą karierę. Uczulam, żeby skupiać się bardzo mocno na technice na samym początku rozwoju. Zapewniam Was Drodzy Trenerzy, że dziecko, które do 10-12 roku życia gra niepoprawnie technicznie, ale wygrywa turnieje i jest najlepsze w Polsce, w wieku 18 lat przestanie grać w tenisa, albo będzie się zmagać z przeciwnościami, tracić motywację i grunt pod nogami, ponieważ nagle przestanie wygrywać i cała pewność siebie wyleci przez dach hali tenisowej. Nie da się grać profesjonalnie w tenisa i osiągać sukcesów z połamanym forehandem. Szkoda czasu, żeby wszystko odwracać i odstawać się najpierw kimś, żeby stać się kimś lepszym. Powodzenia!
***
Jeśli spodobał się Tobie ten wpis, to może zainteresować Ciebie również:
Chcesz, żeby Twoje dziecko wygrywało w przyszłości? Przypilnuj techniki!
O tym jak ważna jest technika na początkowym etapie rozwoju wspominamy także w naszych książkach Mały Tenisowy Mistrz oraz Trening Życia. Po drugiej stronie rakiety. Książki są do nabycia w naszym sklepie: www.malytenisowymistrz.pl/sklep/
Podobne wpisy
3 Comments
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Pełna zgoda. To chyba, jak w każdym sporcie, by zaczać uczyć się konkretnych rozwiązań, najpierw trzeba zbudować solidne podstawy. Dzięki za wpis – pozdrowienia.
Dokładnie, dlatego nie ma co się spieszyć z turniejami i ogólnie rywalizacją. Na to jeszcze przyjdzie czas. Warto zbudować solidne fundamenty, co podkreślamy w naszej najnowszej książce “Mały Tenisowy Mistrz”. Również pozdrawiam!
[…] Może Ciebie zainteresować również: ten wpis oraz ten. […]