Specjaliści uczulają rodziców: nagrody (w tym również pochwały) w dłuższej perspektywie dają efekt odwrotny od zamierzonego – nie motywują ani nie budują w dziecku poczucia własnej wartości. Powodują natomiast, że z czasem dziecko zaczyna podejmować wyzwania przede wszystkim dla spodziewanej nagrody, a niepowodzenia przeżywa jako stratę (nagrody), a nie próbę, czy kolejny krok w rozwoju umiejętności. Nagrody i pochwały zabijają wewnętrzną motywację.
O ile jeszcze nagrody materialne dość łatwo można wyeliminować, to dla rodzica bardzo trudne jest powstrzymanie się od chwalenia dzieci. Jak to – nie zachwycać się rysunkiem córki, niezwykłą konstrukcją z klocków zbudowaną przez syna, jak nie ucieszyć się z pierwszego miejsca w konkursie szkolnym, czy zawodach sportowych? Tym bardziej, że dzieci dopraszają się o pochwały. “Mamo, ładnie narysowałam?”, “Tato, dobry miałem czas na setkę?”.
Psychologowie podpowiadają: nie nagradzaj i nie chwal dziecka za osiągnięcia, lecz za wysiłek, jaki w nie włożyło. “Napracowałaś się nad tym rysunkiem!” zamiast “Świetnie rysujesz”, czy “Jesteś bardzo zdolny”. Dzięki skupieniu uwagi na wysiłku, strategii działania i na postępach, dziecko nabierze przekonania, że poprzez własną pracę, próby i starania może się rozwijać, natomiast pochwały ukierunkowane na konkretne cechy budzą przekonanie, że talent i umiejętności są czymś danym i niezmiennym. Badania potwierdziły, że dzieci, które w wieku 1-3 lat były chwalone za wysiłek, później chętniej podejmowały wyzwania i były zmotywowane do wysiłku doskonalenia się.
Jednak specjaliści badający motywację i rozwój dzieci wcale nie są jednomyślni w kwestii chwalenia i nagradzania. Alfie Kohn – autor 12 książek o edukacji i zachowaniach człowieka – potępia wszelkie pochwały, również te dotyczące starań, wysiłku, czy pracy. Uważa, że są one zakamuflowaną, “osłodzoną” formą kontroli i przekonuje, że wszelkie pochwały zaburzają wewnętrzną motywację dziecka, jego własne poczucie sensu tego, co robi oraz radość z działania.
W obliczu tych wszystkich teorii wychowawczych i wskazówek, kiedy spontanicznie mówię córce, że jej rysunek jest fantastyczny, czuję się, jak dziecko po kryjomu zjadające tabliczkę czekolady. Zła mama, znów pochwaliła, a nie powinna. Ale jej rysunki są naprawdę wspaniałe! Ja chcę ją chwalić, doceniać, zachwycać się! Chcę jej pokazać, jak wiele pozytywnych emocji budzą we mnie jej osiągnięcia. I chcę też robić to w sposób, który będzie budował jej poczucie własnej wartości. Przecież nie chcę działać na jej szkodę.
Jak więc w bliskiej relacji z dzieckiem reagować na jego postępy, osiągnięcia, sukcesy? Czy rodzice mają ukrywać swoje emocje – radość, zachwyt, dumę? Czy może jednak jest jakiś bezpieczny sposób wyrażenia ich? Jest.
Mimo różnych poglądów na temat nagradzania, specjaliści są mniej więcej zgodni co do tego, jak dobrze chwalić (nie chwaląc) i wzmacniać (nie oceniając). Według nich najlepszym, co możemy zrobić dla dzieci, to dać im nasze szczere zainteresowanie. Nie wyrażając naszej opinii na temat tego, co osiągają, ani w jaki sposób do tego dochodzą. Zadawajmy pytania – o to, co robią, jak to robią, dlaczego. Z życzliwą ciekawością. “Widzę, że używasz nietypowych kolorów w swoim rysunku – opowiesz mi o tym?”, albo “Która część meczu była dla ciebie najprzyjemniejsza?”, albo “Czego użyłeś, by osiągnąć taki efekt?”, “Jak doszedłeś do tego poziomu?”.
Pytajmy i naprawdę chciejmy się dowiedzieć. Słuchajmy odpowiedzi, angażujmy się w rozmowę. To wymaga więcej czasu i uwagi niż krótkie “Piękny rysunek, synku”, czy “Świetnie się spisałaś, córeczko”. Ale warto ten czas zainwestować. Szczere zainteresowanie tym, co dziecko zrobiło, jak to zrobiło, co myśli i co sądzi jest dla młodego człowieka mocnym sygnałem nie tylko o naszym podziwie, zachwycie, dumie, ale też o tym, że to, co ważne dla dziecka, jest też ważne dla nas. Że ono jest dla nas ważne. A to jest najmocniejszy fundament poczucia własnej wartości.
Fot. Justyna Michalkiewicz-Waloszek – podczas naszego treningu tenisowego z synkiem
Autorka tekstu: Elżbieta Manthey
żródła: Mindshift, The Washington Post
Podobne wpisy
2 Comments
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
– Dobry mam czas na setkę tato?
– Tego Ci nie mogę powiedzieć, ale Ty możesz mi powiedzieć jak to zrobiłeś!
– Biegłem przed siebie jak najszybciej
– Czego użyłeś, by osiągnąć taki efekt?
– Nóg.
– A która część biegu była dla Ciebie najprzyjemniejsza?
– ?
Dobre… Ostatnio miałem podobny dialog z synkiem, gdy spytałem go: jak Ty to robisz, że tak dobrze piłkę odbijasz? A on wziął rakietę do ręki i mi pokazał bez piłki jak gra forehand i backhand i powiedział, że po prostu odbijam i że tata mnie nauczył. 😃