W dzisiejszym wpisie podzielę się z Wami moimi próbami utworzenia grupy tenisowej w Trójmieście, pierwszymi zajęciami tenisowymi Janka w akademii Ferrera oraz aktualnymi planami na sezon letni 2020 na kortach tenisowych Leśnik w Sopocie.
Zanim wyjechaliśmy do Hiszpanii w 2017 roku, podjąłem próby utworzenia grupy tenisowej, w której byłby możliwy nieustanny rozwój. W grupie miały znajdować się minimum cztery osoby o podobnych umiejętnościach w wieku 5–8 lat. Gdy próbowałem stworzyć taką grupę, Janek miał 6 lat i już było widać u niego niesamowitą łatwość uczenia się. Nie ukrywam, że chciałem stworzyć grupę wokół Janka, co byłoby z korzyścią dla niego, ale także dla reszty osób.
W grupie jest największa moc, a szczególnie na samym początku tenisowych zmagań.
Miałem zamiar nie tylko połączyć kilkoro dzieci w owocny team, ale także ich rodziny, które wspólnie z trenerem poszłyby w tym samym kierunku. Pewnie byłem zbyt naiwny, że uda mi się coś takiego stworzyć akurat w Trójmieście. Możliwe, że zbyt krótko próbowałem albo po prostu w tamtym momencie nie było mi dane tego stworzyć. Zniechęciłem się dosyć szybko, bodajże po kilku miesiącach.
Z całym szacunkiem, ale w Polsce wciąż jest jeszcze mało tenisowych rodzin, które świadomie wychowują swoje dzieci. Dają im odpowiednie wartości, zachowując luz, przy jednoczesnej etyce pracy i wytrwałym dążeniu do określonego celu.
Jak się okazało, wymagałem zbyt dużo i moja idea nie spotkała się z odpowiednim zrozumieniem. Doszedłem do przekonania, że chociaż spróbuję stworzyć taką grupę, zanim wyjedziemy z Polski. Marzyło mi się stworzenie takiej grupki, jaką stworzył lata temu wujek Toni wspólnie z Rafą i która była bazą jego niesamowitych sukcesów. Inny zawodnik z tej grupy Tomeu Salvá wygrał Mistrzostwa Europy Juniorów oraz doszedł do poziomu Challengerów. Następnie grał od czasu do czasu debla z Rafą oraz został trenerem w jego akademii. Plusów grupy jest bardzo dużo, o czym wspominaliśmy tutaj.
Pierwsze zajęcia w akademii Ferrera
Zaraz po tym, jak przyjechaliśmy do Jávea, Janek zmotywowany udał się na swoje pierwsze zajęcia. Inauguracyjny trening odbył się w grupie dzieci rozpoczynających swoją przygodę z tenisem. Wspólnie z menadżerem akademii zdecydowaliśmy, że trenerzy muszą najpierw Janka poznać i zobaczyć, jaki poziom prezentuje. Następnie zdecydują, czy będzie mógł trenować w grupie bardziej zaawansowanej. Zajęcia miały się odbywać trzy razy w tygodniu (poniedziałek,
środa i piątek od 17 do 18).
Przyznaję, że my, rodzice bardziej nie mogliśmy doczekać się treningu niż sam Janek. Byliśmy ciekawi, na jakim etapie znajdują się mali zawodnicy, a także jak są prowadzone zajęcia. Janek miał utrudnione zadanie, ponieważ w tamtym czasie nie mówił jeszcze po hiszpańsku.
Jak dobrze jednak wiemy, nauka przychodzi najłatwiej wtedy, kiedy robimy coś, co sprawia nam największą przyjemność.
Stawiliśmy się w klubie przed czasem i jeden z trenerów miał okazję, aby chwilę poodbijać z Jankiem. Już po kilku uderzeniach trenerzy przekazali mi informację, że Janek powinien przychodzić na zajęcia do grupy bardziej zaawansowanej, gdzie poziom będzie zbliżony, a przyjemność z gry większa. Na pierwszym treningu Janek wyróżniał się na tle pozostałych dzieci, ale uczestniczył w nim do końca, do godziny 18. Następnie zdecydował, że zostanie na kolejną godzinę w grupie docelowej. Pierwszy trening trwał zatem 2,5 godziny, ponieważ zakończył się półgodzinnym treningiem ogólnorozwojowym.
4 osobowa grupa
W grupie Janka w akademii Ferrera trenowało czterech chłopców o bardzo zbliżonych umiejętnościach. To przywodziło na myśl wspomniany team, który miał pierwotnie powstać w Trójmieście. Chłopcy byli nie tylko zaangażowani i zainteresowani grą, ale przede wszystkim świetnie się bawili. Ta sytuacja doskonale pokazała również, że sport jednoczy, pomimo różnic kulturowych i bariery językowej. Janek był bardzo radosny i podekscytowany i nie widać było po nim nawet śladu zdenerwowania czy zakłopotania. Tak naprawdę nauczył się względnie komunikować po hiszpańsku po pierwszym miesiącu w szkole, a jednak nie przeszkadzało mu to w regularnym wychodzeniu na kort bez znajomości języka.
Okazało się, że tenis to uniwersalny „język”.
Jesteśmy przekonani, że główną zasługą tego stanu rzeczy była luźna i radosna atmosfera na kortach. Trenerzy pracują dużo swobodniej, jednocześnie prezentując wysoki poziom umiejętności i wyszkolenia.
Od razu rzuciła nam się w oczy postawa rodziców. Obserwowali grę z pewnej odległości, wspierając swoje dzieci, bez wtrącania się w trening i kompetencje trenera.
Oczywiście, jak to bywa w Hiszpanii, rodzice dobrze się bawili, śmiejąc się i rozmawiając ze sobą w przyjaznej atmosferze totalnego relaksu. Zero spięcia. W takich warunkach o wiele łatwiej jest wychować przyszłych topowych zawodników. Z czasem, tenis i tak będzie coraz poważniejszy, dlatego dopóki można się bawić, to niech dzieci się bawią, a trener jest od tego, żeby wyznaczać granice i wiedzieć, kiedy przycisnąć.
Janek oczywiście był uśmiechnięty od ucha do ucha, kiedy zobaczył, że gra się twardszymi piłkami. Zauważyliśmy, że tutaj nie przywiązuje się aż takiej wagi do programu Tenis 10. Janek nie był najlepszy w swojej grupie, co również stanowiło pozytywny aspekt. Dotychczasowe treningi indywidualne z tatą budowały jego tenisową pewność siebie, ale potrzebował grupy i innych dzieci do tego, aby nauczyć się radzenia sobie w różnych sytuacjach, wychodzenia ze swojej strefy komfortu i efektywnej pracy, aby podnieść swój poziom. Po jakimś czasie ta grupka przerodziła się w grupę obiecujących małych talentów (competición), która ma na celu rozwijać i przygotowywać chłopców do jeszcze cięższego treningu i współzawodnictwa w turniejach regionalnych.
Sparingi dzieci 9-12 lat na kortach tenisowych Leśnik w Sopocie
Jak do tej pory Janek trenował indywidualnie ze mną oraz uczestniczył w zajęciach grupowych w akademii Ferrera. W marcu przyjechaliśmy na tydzień do Polski, ale ze względu na sytuację związaną z Koronawirusem nie byliśmy w stanie ponownie wrócić do Hiszpanii. Postanowiliśmy wstrzymać się z powrotem do Jávea co najmniej, do września.
W związku z tym, że zostaliśmy w Polsce, zacząłem pomagać mojemu bratu Pawłowi w prowadzeniu czołowej młodziczki Martyny Mackiewicz, a kiedy 9 maja rozpoczął się sezon letni na kortach Leśnik w Sopocie postanowiłem stwarzać warunki dla dzieci grających na podobnym poziomie do Janka.
Jako były trener akademii Ferrera, chcę dalej kontynuować to, co w moim odczuciu bardzo dobrze funkcjonuje. Jest to 4 osobowa grupa dzieci na podobnym poziomie. Zdrowa rywalizacja pomiędzy nimi oraz nauka jak należy grać w tenisa, nie tylko pod względem technicznym, ale także taktycznym.
Jak do tej pory na naszych kortach odbyły się jeden raz sparingi z udziałem 4 chłopców na podobnym poziomie. Zagrali seta każdy z każdym, a na koniec zagrali w debla. Już niedługo kolejne takie sparingi. Osoby zainteresowane wspólnymi treningami, sparingami oraz udziałem w takich mini-zgrupowaniach zapraszam do kontaktu tutaj.
Strona internetowa kortów tenisowych Leśnik w Sopocie: www.lesniksopot.pl
Osoby zainteresowane wyjazdem do akademii Ferrera zapraszam do kontaktu tutaj.
grupa tenisowa i sparingi w Sopocie grupa tenisowa i sparingi w Sopocie grupa tenisowa i sparingi w Sopocie
Podobne wpisy
4 Comments
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
[…] 1 tydzień temu 6 min czytania […]
Szkoda, że nie mogę znaleźć takiego pasjonata w Warszawie. Byłbym z synem na każdym treningu, a tak miotam się z nim od kortu do kortu i chociaż sam nie jestem tenisistą widzę, że brakuje zaangażowania i chęci stworzenia dobrej szkółki na wysokim poziomie. Nie wiem czy trenerzy tenisa się wypalili czy to się po prostu im nie opłaca, ale tworzenie grup, w których jedne dzieci grają, a inne ledwo trafiają w piłkę wg mnie nie ma sensu.
Tak samo jest z techniką. Jedni mówią, żeby dziecko grało i bawiło się tenisem, bo na technikę przyjdzie czas i jest najłatwiejsza do opanowania, a inni że technika musi być dobra od początku, bo ciężko później wyplenić złe nawyki.
Nie myślę o moim dziecku jako o potencjalnym tenisowym mistrzu, ale dlaczego nie może rywalizować na wysokim poziomie chociażby w Polsce?
Mój syn chce być na korcie chociażby codziennie, ale jaki jest sens chodzenia codziennie na zajęcia do grup, w których przez półtorej godziny tylko przebija piłki z chłopcami, z którymi wygrywa jak chce, mimo że nie jest wcale dobry. Jest za to ponadprzeciętnie wysportowany i aktywny.
Obserwując tenis w Polsce jestem bliski rezygnacji. Niech dziecko oczywiście gra sobie dla sportu, bo zawsze wolę iść z nim na kort, na rower, na rolki niż skazywać go na siedzenie przed telewizorem czy ze smartfonem w ręku…
Zapraszam w takim razie częściej do Trójmiasta, szczególnie w sezonie letnim.
Może i dałoby radę stworzyć taką grupkę na dosyć wysokim poziomie na przykład w Warszawie, ale ciężko zebrać 4-8 chłopaczków, którzy będą na podobnym poziomie, zgra się ich godzinowo, w jednym miejscu i do tego jeszcze rodzice będą szli w tym samym kierunku co trener. Nie jest to proste w Polsce, tym bardziej, że nie mamy takiej kultury tenisowej jak w Hiszpanii i tylu akademii tenisowych, w których byłby jakiś topowy zawodnik czy trener. Tam wszystko jest oparte na grupach przynajmniej do tego 14 roku życia. U nas niestety jest na odwrót, bo rywalizacja między rodzicami bierze często górę. Co jest przykre, ponieważ odbija się to potem na dzieciach.
Myślę, że trenerzy się nie wypalili, tylko nie chce im się wkładać dodatkowej energii, której wymaga organizowanie takich grupowych treningów, a pieniądze wcale nie większe jak w przypadku treningu indywidualnego. Tutaj nie może być patrzenia na pieniądze. Najlepiej według mnie jak jest zaangażowany rodzic-trener, bo inaczej ciężko to przeforsować i kontynuować przez jakiś dłuższy czas.
Jeśli chodzi o technikę, to musimy uważać gdzie dziecko dajemy od samego początku, żeby potem nie było zdziwienia. Technika może nie jest tak istotna jak dziecko 4-6 letnie przychodzi bawić się na korcie, ale jak już jest oswojone z kortem, to wtedy jest najważniejszym czynnikiem według mnie. Trzeba pilnować technikę od samego początku, inaczej później obudzimy się z ręką w nocniku. Wiem z autopsji. 😉
Tenis w Polsce, szczególnie w miesiącach zimowych nie jest łatwym kawałkiem chleba… W razie czego służę pomocą. Pozdrawiam serdecznie!
[…] tej presji indywidualnych, często nudnych treningów, a potem wojny psychologicznej na turniejach. Grupa, grupa i jeszcze raz grupa oraz granie sparingów pod okiem wykwalifikowanego […]