Interesujące, ale też pozbawione jakiegokolwiek sensu jest to, że wiele osób powiązanych z tenisem mówi o poświęceniu, a czasami nawet przybierają postawę ofiary mówiąc o tym, jak wiele trzeba zrobić i poświęcić, aby dobrze grać w tenisa. Przychodzi trener do zawodnika i mówi:

Bez poświęceń, nie będziesz mógł grać dobrze w tenisa.

Przychodzą rodzice do dziecka i mówią:

Powinieneś nauczyć się poświęcać dla tenisa, żeby kiedykolwiek być zawodowcem.

Uważam, że jest to dosyć absurdalne, podchodzenie do tenisa w taki sposób. Czy rzeczywiście aż tak bardzo musimy się poświęcać?

  • grać na świeżym powietrzu w dyscyplinę, którą sam wybrałeś (gorzej, jeśli ktoś za Ciebie wybrał);
  • trenować kilka godzin dziennie, po to, żeby za każdym razem gdy odbijasz piłkę trafiała ona w kort;
  • nawiązać znajomości, które zapewne przetrwają przez wiele lat, a może nawet do końca życia;
  • podróżować i poznawać różne kultury;
  • zdrowo się odżywiać, aby być w formie i czuć się wyśmienicie;
  • nauczyć się walki, dyscypliny i zaanagażowania, które zawsze się przydadzą w życiu;
  • mieć możliwość uczenia się na najlepszych uniwersytetach i łączyć tenis z nauką;
  • robić codziennie dokładnie to, co najbardziej lubisz;
  • być wśród 5 % ludzi na świecie, którzy mają możliwość życia w taki sposób jaki wybiorą i lubią;
  • nauczyć się odpowiedzialności za własne decyzje;
  • osiągać cele, które sobie założyłeś.

Można by jeszcze wiele wymieniać, ale myślę, że już wiecie o co mi chodzi. Słowo poświęcenie, to zupełnie coś innego. Poświęcenie jest wtedy, kiedy człowiek wchodzi na szafot albo idzie na wojnę walczyć za swój kraj, tenisiści nie poświęcają się, oni są uprzywilejowani. Chyba, że ktoś gra w tenisa za karę i musi się co chwilę do niego zmuszać. To już jest inna historia.

Moja rada dla wszystkich zawodników i zawodniczek, którzy grają w tenisa i też dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę jest taka, aby cieszyli się z tego, co robią. Życie tenisisty to piękna sprawa. Podobnie jak ciężkie trenowanie, odbijanie niezliczonej liczby piłek, treningi ogólnorozwojowe czy pracowanie nad swoją psychiką. Końcowy sukces to jest wisienka na torcie, a najbardziej liczy się droga w jego osiąganiu. Liczy się sam proces. Jestem przekonany, że jeśli ludzie grający w tenisa będą bardziej doceniać to, co mogą robić i zarazem będą wdzięczni, na pewno większość z wyznaczonych celów zostanie zrealizowana.